Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi D-Avid z miasta Kraków. Mam przejechane 51714.97 kilometrów w tym 4381.27 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.85 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy D-Avid.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:1276.33 km (w terenie 287.00 km; 22.49%)
Czas w ruchu:49:47
Średnia prędkość:25.06 km/h
Maks. tętno maksymalne:197 (97 %)
Maks. tętno średnie:170 (84 %)
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:60.78 km i 2h 29m
Więcej statystyk

Przejażdżka

Dane wyjazdu:
29.85 km 0.00 km teren
01:02 h 28.89 km/h
HR śr= 139 ud/min  ( 68% )
HR max= 170 ud/min   ( 84% )
Temp.: 15.0 st. C

Środa, 16 maja 2012 | Komentarze 0

A nie miałem jakoś weny do dłuższego kręcenia, szczególnie, że zimno pomimo tych 15*C i wietrznie. Tylko Tyniec obskoczyłem i wsio. O dziwo wcale już nie czuję zmęczenia po maratonie.
Kategoria Szosa


2. Cyklokarpaty - Pustków

Dane wyjazdu:
95.46 km 90.00 km teren
03:56 h 24.27 km/h
HR śr= 170 ud/min  ( 84% )
HR max= 197 ud/min   ( 97% )
Temp.: 10.0 st. C

Niedziela, 13 maja 2012 | Komentarze 7

Do Pustkowa dotarliśmy całą ekipą dość wcześnie, żeby uniknąć stania w kolejce do biura zawodów. Sprawnie załatwiliśmy formalności więc mieliśmy bardzo dużo czasu na dywagacje co na siebie ubrać, bo temperatura oscylowała w granicach 10*C a start po raz kolejny został opóźniony o 50min.



Ustawiam się w drugim sektorze z samego przodu na 5min przed startem. Czas szybko mija i ruszamy. Kółeczko po stadionie i błyskawiczny wyjazd na drogi asfaltowe pilotowane przez wóz policyjny na odcinku 2.5km. Niby taki start lotny a na liczniku cały czas w okolicach 40km/h. Mija to tak szybko, że nawet okiem nie mrugnąłem – samochód zjeżdża na bok a my skręcamy w prawo w las.

Zaczyna się tasowanie stawki. Na szczęście jest dość szeroko i wszystko idzie bezpiecznie. Patrzę na pulsometr – 185bpm. Za dużo. Przydało by się zwolnić, żeby nie zdechnąć pod koniec, bo jeszcze 80km do mety. Ale wtedy stracę kilkuosobowy pociąg. Trudno, jadę dalej.

Do rozjazdu MEGA – GIGA dojeżdżamy w grupce w osiem osób, z czego połowa skręca na MEGA a my w prawo na GIGA. Stajemy wszyscy zgodnie na bufecie i ustalamy z pełnymi buziami żarcia, że jedziemy po zmianach w grupie. Współpraca układa się dobrze do momentu piaskowego podjazdu, gdzie jeden z kompanów podróży postanawia docisnąć i odjeżdża od pozostałej naszej trójki w zawrotnym tempie. My lekko zakopani w piachu postanawiamy nie szarpać i jechać swoim tempem.



Km mijają szybko. W pewnym miejscu lekko się gubimy ale strata ok. 2min nic nie zmienia, bo kolejny pociąg jest dość daleko w tyle. Następny bufet, znowu zgodnie stajemy w trójkę, dosłownie minuta na żarcie, picie i jazda dalej.



Zaczynam odczuwać zmęczenie nóg. Licznik pokazuje już pod 80km gdzieś. Teraz już nie prowadzę tylko wiozę się cały czas na kole. Swoją robotę odwaliłem na drugiej pętli GIGA, gdzie cały czas ciągnąłem chłopaków. Teraz ja odpoczywam i staram się zachować jak najwięcej sił na sprinterki finish z grupki.

W końcu dojeżdżamy do znajomo wyglądającego domu. Widziałem go jeszcze przed startem jadąc ostatni odcinek trasy jako rozgrzewkę. Koledzy też go widocznie poznali bo jeden z nich wychodzi na prowadzenie i tempo momentalnie rośnie. Chowam się na drugiej pozycji i coraz bardziej nerwowo lecimy na stadion.

W głowie ustalam sobie plan, że wyjdę z za niego przed samą kreską. A tu niemiłe zaskoczenie – przed metą ustawiono bramki tak, żeby nie rozpędzić się za szybko. Nie da się wyprzedzić. W dodatku jeszcze straciłem jedną pozycję i ostatecznie dojechałem 0.5s za drugim kolegą z trzyosobowej grupki.



Cholernie szkoda, bo straciłem przez to 5. miejsce w M2, ale i tak jestem super zadowolony, bo załapałem się na szerokie pudło na 6. miejscu w M2. Jako team zajęliśmy 3. miejsce co też jest dużym sukcesem całej drużyny. Bardzo miło będę wspominał ten maraton pomimo okropnie długiego czasu oczekiwania na dekorację.

Kategoria MTB, Zawody


Rozgrzewka przed startem

Dane wyjazdu:
10.00 km 5.00 km teren
00:30 h 20.00 km/h
HR śr= ud/min  (% )
HR max= ud/min   (% )
Temp.: 10.0 st. C

Niedziela, 13 maja 2012 | Komentarze 0

Kategoria MTB


Rozruszanie nóżki

Dane wyjazdu:
12.40 km 0.00 km teren
00:33 h 22.55 km/h
HR śr= ud/min  (% )
HR max= ud/min   (% )
Temp.: 10.0 st. C

Sobota, 12 maja 2012 | Komentarze 0

Dziś pojechaliśmy z dwoma kumplami jako obstawa bufetu dla naszej grupy szosowej do Ustronia na Puchar Równicy. Wszystko by było pięknie, gdyby pogoda się tak nie skiepściła. Z 23*C w pół godziny zrobiło się 10*C, wiatr i deszcz. Ludzie na mecie w stanie hipotermii nie byli się w stanie sami ubrać! Coś potwornego...
Wróciliśmy do Krk dość późno więc na rozkręcenie nogi już nie wiele czasu zostało. Mieliśmy pojeździć po okolicach Ustronia, ale pogoda wszystko zepsuła. Tak więc pojechałem tylko na krótką przejażdżkę z mocniejszym depnięciem na głównym podjeździe.


Mam tylko nadzieję, że jutro chociaż nie będzie padało...
Kategoria Szosa


Trening MTB

Dane wyjazdu:
43.45 km 32.00 km teren
02:26 h 17.86 km/h
HR śr= 136 ud/min  ( 67% )
HR max= 179 ud/min   ( 88% )
Temp.: 20.0 st. C

Środa, 9 maja 2012 | Komentarze 0

Najpierw wyprostowałem przednią tarczę hamulcową. Trochę brutalnej siły i jest idealnie prosta. Ale nie wiem, czy miałem brudną szmatę, czy jak przy klockach grzebałem to coś był brudny klucz ale jakoś tak mi się wydawało, że siła hamowania spadła. Wystarczył zjazd do mostku drewnianego w Lesie Wolskim i co było to się spaliło :P
Wszystko fajnie, tylko jak przyjechałem do domu to się okazało, że mi cała ta tarcza lata na śrubach - poluzowały się skubańce. No i jeszcze jedna szprycha w tylnym kole się zupełnie poluzowała, mało brakło, żeby mi z nypla wyleciała! A jeszcze 6km przed domem patrzyłem na nią i była trochę naciągnięta...
Oj, muszę przepatrzyć śrubki bo masakra...



Kategoria MTB


Trening MTB

Dane wyjazdu:
38.53 km 20.00 km teren
02:17 h 16.87 km/h
HR śr= ud/min  (% )
HR max= 186 ud/min   ( 92% )
Temp.: 14.0 st. C

Wtorek, 8 maja 2012 | Komentarze 2

Druga wizyta w tym roku na Polska na rowery. Całkiem spoko było, Dominik pokazywał niektóre bardzo trudne zjazdy na Sikorniku i Lasku Wolskim. Nie wszystkie zjeżdżałem, może jeszcze kiedyś przyjdzie na nie czas ;)
Niestety na jednym z nich skrzywiłem przednią tarczę i ociera. Trochę podprostowałem ją w lasku, ale na gotowo dopiero jutro ją zrobię.
No i system tubless przeszedł pierwszy test. Wszystko poszło bardzo ładnie, Geax Saguaro uszczelnił się bez problemu i jak na razie trzyma lux. Jeździ się na tym rewelacyjnie. Na razie tubless tylko z tyłu.
Kategoria MTB


Trening

Dane wyjazdu:
108.29 km 0.00 km teren
03:41 h 29.40 km/h
HR śr= 144 ud/min  ( 71% )
HR max= 174 ud/min   ( 86% )
Temp.: 20.0 st. C

Niedziela, 6 maja 2012 | Komentarze 3

Dziś ze Schwepesem pojechaliśmy tradycyjnie na Alwernię i Krzeszowce. Wiało konkretnie więc najpierw było ciułanie pod wiatr a potem lot do Zabierzowa główną drogą. Na Błoniach się rozdzieliliśmy i ja pojechałem zobaczyć co tam na Skandii słychać a potem zawinąłem jeszcze raz do Tyńca.
Generalnie to mi się chyba dziś trochę lepiej jechało niż wczoraj, choć może to wynika z nieco wolniejszego tempa. Wróciłem do domu w znacznie lepszej formie niż wczoraj.
Kategoria Szosa


W domu

Dane wyjazdu:
93.11 km 0.00 km teren
02:58 h 31.39 km/h
HR śr= 146 ud/min  ( 72% )
HR max= ud/min   (% )
Temp.: 22.0 st. C

Sobota, 5 maja 2012 | Komentarze 1

Koniec pięknych górskich treningów. Wróciłem do Krakowa i zrobiliśmy sobie z Jelitkiem trening prawie pod Olkusz przez Skałę i Dolinę Prądnika.
Jechało mi się kiepsko, nogi jeszcze zmęczone. W ogóle mocy nie było i tylko smętnie trzymałem koło Jelitkowi. Dzięki za wspólny trening!
Kilka fotek i filmiki zrobione przez Jelitka:
&feature=player_embedded



&feature=player_embedded
Kategoria Szosa


Uderz w stół a...

Dane wyjazdu:
23.94 km 0.00 km teren
00:53 h 27.10 km/h
HR śr= 137 ud/min  ( 67% )
HR max= 169 ud/min   ( 83% )
Temp.: 20.0 st. C

Czwartek, 3 maja 2012 | Komentarze 0

Czyli w końcu dopadło mnie mega zmęczenie. W sumie to dziwne, bo wczoraj czułem się super, nawet po 100km miałem solidnie pod nogą i mógłbym drugi raz wyjeżdżać na Krowiarki. A dziś, jak już organizm zszedł z obrotów jak wsiadłem na rower i ruszyłem nogami to dawno już takiego bólu mięśni nie miałem. I nie była to kwestia kilku obrotów, jak to zwykle bywa, tylko co podjazd to sytuacja się powtarzała. Ale spoko, no w sumie taki był zamiar tych treningów - zajechać się trochę, więc nic bym sobie z tego nie zrobił, już nawet zacząłem robić pierwszy podjazd na Krowiarki (w planie były 3) gdy dosłownie nagle zaczęło lać. Temperatura dość szybko spadła i podjeżdżając zrobiło mi się zimno. Zdecydowałem więc zawrócić i uciekać od deszczu (bardzo lokalnego) na inny podjazd - na Przysłop. Ale tylko gdy tam zjechałem okazało się, że sytuacja pogodowa się pogarsza i idzie burza. Stwierdziłem, że nie chce mi się moknąć i marznąć więc zawróciłem do domu. I bardzo dobrze zrobiłem, bo 15min później już solidnie lało i taka pogoda została już na cały dzień. Szkoda mi tego treningu.
Kategoria Szosa, Zawoja


Góry, góry, góry

Dane wyjazdu:
101.52 km 0.00 km teren
03:50 h 26.48 km/h
HR śr= 147 ud/min  ( 72% )
HR max= 180 ud/min   ( 89% )
Temp.: 26.0 st. C

Środa, 2 maja 2012 | Komentarze 0

Czyli drugi dzień treningu w górach. Teraz (jak i jutro) jestem już w Zawoi i to jest moja baza wypadowa.
Dzisiejsza trasa kształtowała się mniej więcej tak: przełęcz Przysłop, Sucha Beskidzka, Maków Podchalański, Żarnówka, Kojszówka, Bystre, przełęcz Zubrzycka, Zubrzyca Górna, przełęcz Krowiarki i Zawoja.
Trasa bardzo fajna, 4 duże podjazdy wzbogacone o kilka malutkich na samym końcu już po Zawoi. Niestety na jednej z remontowanych dróg na około 50km złapałem snake'a i trzeba było zmieniać dętkę. A tak to bez większych przygód.
Jechało mi się dziś znowu super, co było dla mnie dużym zaskoczeniem po wczorajszym treningu. W ogóle to dzisiejszy trening to tak sobie przejechałem bez jakiegoś wielkiego wysiłku, choć na podjazdach się nie obijałem (nie da się na nich obijać :P ). Na szczęście już takiego przepychania jak wczoraj nie było, ale uzbierało się około 1.5km w pionie. Puls kręcił się ładnie, choć pod koniec już nie wchodził tak łatwo na obroty.
Kategoria Szosa, Zawoja