Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi D-Avid z miasta Kraków. Mam przejechane 51714.97 kilometrów w tym 4381.27 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.85 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy D-Avid.bikestats.pl

Archiwum bloga

MTB Marathon - Dolsk

Dane wyjazdu:
64.26 km 50.00 km teren
02:19 h 27.74 km/h
HR śr= 181 ud/min  ( 89% )
HR max= 199 ud/min   ( 98% )
Temp.: 8.0 st. C

Sobota, 10 kwietnia 2010 | Komentarze 0

Wreszcie. Do Dolska dojechaliśmy niestety strasznie późno przez okropne korki na autostradzie za Katowicami. Ale atmosfera doborowa, zawsze taka powinna być przed startem, żeby jeszcze się rozluźnić.
Start poszedł nieco opóźniony i w innej atmosferze przez tragiczne wydarzenia w Smoleńsku. Od początku mocne tempo. Najbardziej obawiałem się dwóch rzeczy. Jedna to, że zacznie mnie boleć wszystko w klatce piersiowej tak jak w Murowanej GOślinie rok temu z powodu niskiej temp. a druga to że plecy mi wysiądą. Ale o dziwo przejechałem kilkanaście pierwszych km i nic mnie nie bolało. Wtedy dopiero byłem pewny, że mogę dociskać bez obawy o takie rzeczy. Świetnie mi się współpracowało z Ernim. Na prawdę dawaliśmy sobie na wzajem bardzo mocne zmiany. I niestety gdzieś mniej więcej w połowie na płaskim asfalcie pod wiatr Erni wychodząc na zmianę dał ją tak mocną i nagłą, że przez częściowo zmęczenie oczywiście po moim prowadzeniu i częściowo przez zagapienie nie zdążyłem wsiąść na koło. Erni z jeszcze jakimś jednym gościem odjechali mi na parenaście metrów. Nie zdołałem ich podgonić. Próbowałem, ale utrzymywałem się jedynie w stałej odległości. Więc stwierdziłem, że nie ma co się tak zarzynać i zwolnię trochę, poczekam na grupkę z tyłu i z nimi zacznę pracować, żeby dość tych z przodu. No i tak też zrobiłem. Z przodu cały czas ich widziałem. I moje plany były dobre ale zniszczyło je poluzowane siodełko. Po zjeździe z asfaltu nagle jakoś tak sie poruszyło i zaczęło latać przód - tył. No to koniec. Musiałem się zatrzymać, wyciągnąć klucze, i dostać się do zawalonych piaskiem śrub. Szczególnie tylna była przysłoniętą przez przyklejoną dętkę do sztycy. Zanim się z tym uporałem wszystkie grupy mi uciekły w ogóle z pola widzenia. Długo jechałem sam ale widziałem, że doganiają mnie z tyłu. Zwolniłem i zaczekałem na nich. Ale tempo już nie było takie fajne. Prowadzący musiał się zaginać a w środku się opierniczałem. Ale nie było szans, żeby dość tych z przodu. I tak mniej więcej dojechałem do mety. Trochę się z tymi ludźmi tasowałem, potem mocne giga jeszcze dołączyło, więc można było się podłączyć. Jednak najbardziej żałuję, że przegapiłem tabliczki ze znakami 3km i 1km do mety. Bo gdybym to widział to za wszelką cenę trzymałbym się ogromnej grupy gdzie byli też owi gigowcy. I byłbym sporo miejsc wyżej, choć czas byłby lepszy może o 1min. A tak to odpuściłem myśląc, że do mety może być jeszcze parę km jak to czasami się zdarzało...
Wynik nie powala ale z jazdy jestem zadowolony. Zobaczymy co będzie za tydzień w Murowanej :-)
Ufff, ale się rozpisałem :P

Open: 135
M2: 65

Fotka za Kasią z Kelly's Team.

Średnie tętno wyszło mi kosmiczne. Nigdy w życiu nawet się nie zbliżyłem do takiego. W momencie gdy spadało do około 170 to miałem wrażenie, że się obijam. Tak na prawdę mocno pracowałem na tętnach dopiero ponad 180.
Kategoria MTB, Zawody



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa dzieu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]