Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi D-Avid z miasta Kraków. Mam przejechane 51714.97 kilometrów w tym 4381.27 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.85 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy D-Avid.bikestats.pl

Archiwum bloga

Pierwsza seteczka

Dane wyjazdu:
100.00 km 0.00 km teren
04:04 h 24.59 km/h
HR śr= 148 ud/min  ( 73% )
HR max= 178 ud/min   ( 88% )
Temp.: 6.0 st. C

Sobota, 5 marca 2011 | Komentarze 0

No dziś był piękny dzień. Wreszcie temperatura zdecydowanie powyżej zera, słoneczko. Przeszkadzał tylko huraganowy wiatr. Ale tylko w jedną stroną.
Więc zacząłem standardowo - Skawina, Polanka Hallera itd. Na tym odcinku jechało się ciężko - wiatr w twarz. Ale po nawrocie w okolicach Przytkowic z wiatrem normalnie się leciało. I tak przez kilkanaście km, aż do Woli Radziszowskiej. Tam krótki postój na zakup ciastek i lecę dalej. Znowu witam Skawinę, ale tym razem odbijam na Tyniec. Czasem z wiatrem, czasem pod dobijam do Tyńca i zdecydowanie zwalniam - droga na Piekary to znowu walka z wiatrem, ale na szczęście to tylko kawałeczek. Potem skręt w prawo i lecę na Liszki gdzie znowu zatrzymuję się na żarełko. Szybko i sprawnie poszło więc lecę dalej. W Cholerzynie skręt w lewo i tu czeka mnie ostatni długi i męczący odcinek pod wiatr, szczególnie, że droga jest w fatalnym stanie. Zaczęto ścinać asfalt jesienią i tak zostawiono drogę na całą zimę. A co, już bardziej się przecież zepsuć chyba nie może. Jakoś udaje się przetrwać i w Mnikowie skręcam ostro w prawo. Od tego momentu już mam praktycznie cały czas mniej lub bardziej z wiatrem. Puls wesoło wchodzi na obroty, a nawet wychodzi poza strefę tlenu, siły są takie jak na początku, więc lecę sobie wesoło aż do Krakowa. Już będąc w mieście stwierdzam, że dociągnę już do tej setki. A to wymaga znowu robienia agrafek po okolicy. Więc odbijam z mostu Dębnickiego w kierunku Kryspinowa, czyli znowu pod wiatr. Ale nie jest tego dużo i jakoś się udało przetrwać. Potem jeszcze już zmierzając w stronę domu zahaczyłem o Górkę Borkowską i udało się zrobić pierwsze 100km w tym roku.

Generalnie teraz mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z bazy, którą udało mi się zrobić. Na tym polu jest na prawdę dobrze. 4h dziś w ogóle nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia. Mam nadzieję, że taka podstawa wystarczy do zrobienia dobrej formy w sezonie.
Kategoria Szosa



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa eboki
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]