Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi D-Avid z miasta Kraków. Mam przejechane 51714.97 kilometrów w tym 4381.27 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.85 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy D-Avid.bikestats.pl

Archiwum bloga

Ot zwykła jazda

Dane wyjazdu:
25.93 km 0.00 km teren
00:53 h 29.35 km/h
HR śr= 143 ud/min  ( 70% )
HR max= 177 ud/min   ( 87% )
Temp.: 10.0 st. C

Środa, 19 maja 2010 | Komentarze 0

Bo treningiem tego raczej nazwać nie mogę. Pogoda uległa nieznacznej poprawie - przestało lać i drogi troszkę podeschły. Więc chciałem się wybrać do Tyńca. Ale nie ma opcji, żeby tam dojechać. Wszystko jest pozalewane. Wszędzie bagno. Więc wróciłem się w kierunku Zakrzówka i pojechałem wałami nad rozlaną Wisłą w stronę miasta. Z racji, że przejazd pod rondem Grunwaldzkim jest zamknięty zrobiłem sobie kilka przyspieszeń. Początkowo tętno wybitnie nie chciało się kręcić, noga jakaś też taka ospała. Cztery dni przerwy zrobiły niestety swoje. Teraz przydało by się trzaskać godzin co nie miara a tu dupa zbita, bo dalej ma lać :[
Kategoria Szosa


MTB Marathon - Złoty Stok

Dane wyjazdu:
50.13 km 46.00 km teren
03:38 h 13.80 km/h
HR śr= 175 ud/min  ( 86% )
HR max= 197 ud/min   ( 97% )
Temp.: 11.0 st. C

Sobota, 15 maja 2010 | Komentarze 4

Pogoda w Złotym Stoku (tego dnia można go było nazwać raczej Błotnym Stokiem) nie rozpieszczała nas kolejny rok z rzędu. Co prawda obeszło się bez deszczu (gdyby on jeszcze zaczął padać to byłaby już kompletna katastrofa i ekstrema) ale warunki na trasie i tak były wystarczająco ciężkie i wyniszczające dla sprzętu. Start poszedł punkt 11. Miałem przygotowaną taktykę na ten start tak, żeby jak najdłużej trzymać się Królika. Ale niestety z przyczyn zdrowotnych nie mógł pojechać. Więc znalazłem sobie nowego zająca. Gościa znam z widzenia. Dobrze mu zawsze idzie więc postanowiłem się do niego przyczepić. Ale odjechał mi na samym początku. Już pierwsze kilometry były jechane w bocie i płynącej rzece po ścieżce. Nie oglądając się do tyłu czy jeszcze ciągnę za sobą Erniego czy już nie napierałem dość mocno ale z umiarem. Początkowo bolały mnie dość mocno mięśnie podudzie (standard) ale po 20min już mogłem dymać na całego. Dogoniłem wówczas gościa, którego chciałem się trzymać. Trochę się zdziwiłem jak go zobaczyłem z powrotem no ale ok. Pomyślałem - super, jest dobrze. Do szczytu zdążyłem go nawet zgubić. Po około 35min i dopiero 8,5km podjazdu wreszcie byłem na szczycie. I tam usłyszałem bardzo pokrzepiającą wiadomość. Jestem 88 open. Myślę sobie - nie jest źle a nawet jest dobrze! Dajemy dalej! Pierwszy zjazd dość błotny, śliski i stromy ale o dziwo nie tracę pozycji. Dobrze mi się zjeżdża tego dnia. Może to zasługa troszkę zmniejszonego ciśnienia w oponach? Może świadomość tego, że nawet jak glebnę to nie w gołe kamienie jak by to miało miejsce w Karpaczu. Jak na razie jest super. Tak upływa mniej więcej pierwsze 30km. Do góry wyprzedzam, w dół tracę jedynie pojedyncze pozycje (nie więcej niż 2 - 3 na zjazd). Fajna szutrówa w dół pozwoliła trochę podnieść średnią (cały czas 50km/h w strugach wody i błota spod kół). No i w końcu pojawił się główny podjazd - Borówkowa. Tam już byłem ustawiony w wstawce i podjeżdżaliśmy początkowo sporą grupą. Jednak im dalej tym bardziej się ona przerzedzała. W tamtym miejscu byłem gdzieś w okolicy 73 pozycji open (całą trasę sobie liczyłem, który jadę :P). Dobrze się mi podjeżdżało, plecy nawet nie dokuczały jakoś bardzo. Po długiej wspinaczce dojezdżając na szczyt Borówkowej pomyslałem o zjeździe, którego najbardziej się obawiałem tego dnia. Ale o dziwno poszedł sprawnie i staciłem tam zaledwie kilka pozycji! Super! Dawno tak mało ludzi mnie nie pyrzedzało w dół. Po zjeździe bufet, na którym zabrałem tylko kubek z wodą i rura na kolejny podjazd. Ale tam daje się już we znaki zmęczenie. Tętno już nie wchodzi powyżej 180bpm, trzeba dawać z buta bo nastromienie przewraca przez tylne koło. Na liczniku już około 40km. Spiker mówił jeszcze przed startem, że trasa ma 41km ale od początku było dla mnie jasne, że będzie więcej. Spodziewałem się 45. I zgadza się. W tym momencie widze tabliczkę - 5km do mety. Uradowany, że już mam tylko przed sobą zjazd do mety dokręcam ile sił. Ale km mijają, mam już 44 na liczniku a dalej jestem w przysłowiowej czarnej dupie! Co jest?! Znowu będzie cholerny gratis? Przecież trasa miała byś skrócona o końcówkę XC. Na liczniku już 46km, coraz bardziej mi słabną nogi, zaczynają mnie dochodzić ludzie i nagle słyszę że do mety jeszcze 15min! Sic!! Nie mam przecież z czego już kręcić! Wlokę się cały czas do góry, co zakręt myślę, że to już może teraz będzie zjazd do tej cholernej mety i co zakręt przeżywam rozczarowanie. Znowu do góry. Na prawdę, ciężko już doczołgałem się do mety. Ze złością, dwiema tonami błota na rowerze kończę wyścig na jak dla mnie świetnym miejscu.
Jestem zadowolony! Teraz tylko 30min stania i marznięcia w kolejce do myjki, jedzonko, przebieranko i szybko zmykamy do domu z tego cholernego zabłoconego miasteczka.
Gratulacje dla wszystkich, którzy ukończyli - nie ważne na jakiej pozycji - bo było na prawdę ciężko. Do zobaczenia może z Szczawnicy. :)

Open: 77
M2: 44
Kategoria MTB, Zawody


Trening

Dane wyjazdu:
35.00 km 0.00 km teren
01:30 h 23.33 km/h
HR śr= 143 ud/min  ( 70% )
HR max= 175 ud/min   ( 86% )
Temp.: 16.0 st. C

Czwartek, 13 maja 2010 | Komentarze 0

3 podjazdy pod Zoo z racji tego, że dnia poprzedniego lało solidnie. A dziś tak czy siak dopadła mnie ulewa :/
Czasy podjazdów z intensywnością około 170bpm:
1. 7:48
2. 7:13
3. 7:14
Kategoria Szosa


Rozjazd

Dane wyjazdu:
38.68 km 0.00 km teren
01:30 h 25.79 km/h
HR śr= 124 ud/min  ( 61% )
HR max= 150 ud/min   ( 74% )
Temp.: 21.0 st. C

Wtorek, 11 maja 2010 | Komentarze 4

W końcu udało się dograć sprawę dojazdu do Złotego Stoku i teraz już jadę na 100%. Więc tradycyjnie w tyg. wyścigowym we wtorek mam przejażdżkę. Uskuteczniłem ją m. in. do Tyńca, gdzie spotkałem sporo Zielonych oraz Jelitka, który dołączył się na chwilkę na pogawędkę.
Kategoria Szosa


Trening

Dane wyjazdu:
60.10 km 0.00 km teren
02:04 h 29.08 km/h
HR śr= 144 ud/min  ( 71% )
HR max= 169 ud/min   ( 83% )
Temp.: 16.0 st. C

Niedziela, 9 maja 2010 | Komentarze 0

Nic specjalnego - ot zwykły tlenik. Nawet nie zakładałem, że tyle pojeżdżę, bo myślałem, że zaraz zacznie mi lać (jak wychodziłem z domu było sucho ale zaczynało kropić). Jednak pojechałem na upartego i opłaciło się. Niebo się przejaśniło i pokręciłem 2h choć w planie były 3. Ale nie wiem czy dał bym radę je zrobić bo jakoś strasznie mnie umęczył ten tlenik dzik. Nie pamiętam kiedy ostatnio się tak na takim treningu zmachałem.
Kategoria Szosa


Chełm po raz drugi

Dane wyjazdu:
84.11 km 0.00 km teren
03:28 h 24.26 km/h
HR śr= 145 ud/min  ( 71% )
HR max= 185 ud/min   ( 91% )
Temp.: 19.0 st. C

Sobota, 8 maja 2010 | Komentarze 0

Jeszcze dnia poprzedniego myślałem, że uda się wyskoczyć na trening z Axim i Robertem ale jednak juwenalia wygrały. Do domu tyłek dowlokłem ostatkiem sił gdzieś koło 4 na ranem i nie było opcji jechać o 10. O tej godzinie dopiero otwierałem oczy na lekkim kacyku i wielkim "suszi". Zanim się pozbierałem i wyjechałem to było już po 12. Za kierunek obrałem Chełm, żeby zaliczyć trochę przewyższeń. Początkowo jechało mi się słabo choć tętno kręciło się dziś bardzo dobrze. Ale szybko popuściło mi nogi i zacząłem dokładać w pedały. Po godzinie byłem u stóp podjazdu na którym zmierzyłem czas. Wyszło 17min 13s. Jechałem z taką samą intensywnością jak za pierwszym razem. Czyli jest progres. Urwałem ponad 1min z czego jestem zadowolony. Powrót już był trochę słabszy bo pod koniec zaczynało brakować już sił ale generalnie trening wyszedł dobry. Na szczęście misiaczków dziś nigdzie osobiście nie spotkałem z dmuchawką bo nieźle musiał bym się tłumaczyć jak to się regenerowałem w nocy :P
Kategoria Szosa


Rege

Dane wyjazdu:
24.87 km 0.00 km teren
00:58 h 25.73 km/h
HR śr= 127 ud/min  ( 62% )
HR max= 146 ud/min   ( 72% )
Temp.: 17.0 st. C

Piątek, 7 maja 2010 | Komentarze 0

Na szybkości do Tyńca.
Kategoria Szosa


Zgon

Dane wyjazdu:
43.09 km 0.00 km teren
01:51 h 23.29 km/h
HR śr= 140 ud/min  ( 69% )
HR max= 187 ud/min   ( 92% )
Temp.: 17.0 st. C

Czwartek, 6 maja 2010 | Komentarze 0

Dnia poprzedniego już się dobrze czułem więc stwierdziłem, że można zrobić trening podjazdów. Na domiar złego uznałem, że nie ma co się obijać i mogę robić podjazdy z intensywnością >180bpm. I to był gwóźdź do trumny. Pierwszy raz pojechałem do 170, poszło spokojnie, bez problemu, czas dobry. Następny już w zamierzonej intensywności no i oczywiście ciężko. Na górze dość styrany, odpocząłem trochę dłużej no ale ok. Natomiast trzeci podjazd to już był koniec. Czułem się jak na czasówce jechanej na max a tym czasem ledwo dociągałem do tych 180. Na szczycie zmęczony jak po czasówce. Chyba z 10min mi zajęło, zanim doszedłem do siebie. Nie było sensu więcej się katować w tym bagnie na drodze więc potoczyłem się już w ledwie tlenie na Tyniec. Porażka.
Czy podjazdów:
1. 7:13
2. 6:34
3. 6:55
Znowu cały trening techniki jaki miałem w planie szlag jasny trafił przez tą pogodę.
Kategoria Szosa


Trening

Dane wyjazdu:
30.98 km 0.00 km teren
01:04 h 29.04 km/h
HR śr= 153 ud/min  ( 75% )
HR max= 190 ud/min   ( 94% )
Temp.: 10.0 st. C

Środa, 5 maja 2010 | Komentarze 0

Wyjeżdżając z domu znowu myślałem, że nic z dzisiejszej jazdy nie będzie ale wcale nie było tak źle. Co prawda tabaty nie zdecydowałem się robić i odpuszczę ją już tym tyg ale w planie miałem 3x10min interwałów. Niestety pogoda mnie przegoniła z Tyńca gdzie trenowali Kubak, Paulina z koleżanką i Lesław. Zdążyłem zrobić 2 zaplanowane interwały a potem leciałem szybko do domu - pod konie prawie w trupa.
Chciałem uniknąć deszczu ale i tak mnie dopadło i wróciłem kolejny raz cały przemoczony. No kurde, przecież to jest wiosna a nie jesień!! Gdzie to ciepło, gdzie słońce i czyste niebo?!?! Taka aura strasznie odbiera mi chęć do jakiejkolwiek jazdy :/
Kategoria Szosa


Jednak dalej zmęczony

Dane wyjazdu:
39.00 km 0.00 km teren
01:25 h 27.53 km/h
HR śr= 135 ud/min  ( 66% )
HR max= 175 ud/min   ( 86% )
Temp.: 14.0 st. C

Wtorek, 4 maja 2010 | Komentarze 3

W planie miałem strzelenie sobie tabatki na ścieżce ale jak tylko wyjechałem z domu zdałem sobie sprawę że nic z tego. Tętno wyraźnie dało do zrozumienia, że jeszcze nie jest na to gotowe po Karpaczu. Mocno zaniżone w ogóle nie chciało iść do góry a jak już je zmusiłem to nogi bardzo piekły. Więc zrobiłem lekki tlenik. Mam nadzieję, że jutro już będzie lepiej bo ile można w końcu odpoczywać.
Kategoria Szosa