Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi D-Avid z miasta Kraków. Mam przejechane 51714.97 kilometrów w tym 4381.27 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.85 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy D-Avid.bikestats.pl

Archiwum bloga

Trening - killer

Dane wyjazdu:
181.00 km 0.00 km teren
06:49 h 26.55 km/h
HR śr= 140 ud/min  ( 69% )
HR max= 181 ud/min   ( 89% )
Temp.: 27.0 st. C

Niedziela, 29 lipca 2012 | Komentarze 0

Furman z Rowerowania zaproponował trasę na przełęcz Ostrą w okolicach Limanowej. Planowana długość to niecałe 160km, więc idealnie mi ten trening pasował pod przygotowanie do RT.
Wyruszyliśmy z 5 osób spod Smoka o 9. Początkowo w tempie niedzielnych rowerzystów przez Krk wyjechaliśmy w stronę Wieliczki. Zaczęły się pierwsze podjazdy a ja nie czując w ogóle zmęczenia po poprzednim treningu zacząłem cisnąć w swoim tempie. Podjazdy niezłe tam są, takie ścianki, że czasem na prawdę trzeba było przepychać. W Łapanowie gdzieś na 50km odłączyła się od nas Alicja, która troszkę się potłukła na jednym zjeździe, na szczęście niegroźnie, tak więc została czwórka walecznych i gotowych do boju.
Niedługo było sielankowo, po postoju kilka km płaskiego i kolejna ścianka do Nowego Rybia. Nie dość że stromo to jeszcze wcale nie tak krótko. Końcówkę już jechało mi się dość ciężko. To był pierwszy podjazd, na którym odczułem wczorajszy trening.
Dalej zjazd i kolejny postów w Limanowej. Dolewam do bidonów pod korki (już drugi raz na trasie), chwila odpoczynku i atakujemy danie główne - Ostrą. Podjazd super - niezbyt stromy, serpentyny, idealny asfalt. Chciałoby się takie mieć bliżej. Na szczycie znowu popas, czekamy na siebie, kilka fotek, mała szama i lecimy w dół. Zjazd niedługi bo skręcamy w prawo koło kościoła w Zalesiu i przepychamy najstromszą ściankę tego dnia. Na szczęście niezbyt długa, jakoś się przelatuje. Dalej to dłuuugi zjazd do Zamieścia, gdzie skręcamy na główną w lewo. Pod wiatr. Nie dość, że coraz gorzej się nam wszyskim jedzie, to jeszcze to. No ale cóż, ciśniemy. Tymbark, Dobra i zaczyna się podjazd na Gruszowiec. Tregicznie mi sie go jechało, z resztą już nie tylko mi. Mega zgon, ale jakoś udaje się dosłownie doczołgać na szczyt. Stamtąd bardzo szybko znajdujemy się Mszanie Dolnej gdzie łapie nas oberwanie chmury, wiec postanawiamy przeczekać i wszamać coś konkretnego. 50cm pizzy na 4. postawiło na równe nogi każdego. Chmury w między czasie przeszły, wyszło słońce i przesuszyło drogi. Można było lecieć dalej. Ja się poczułem jak bym dostał drugie życie. Moc taka, jak bym dopiero wystartował.
Fajnie się jechało przez nastęnych kilkanaście km do momentu gdzie znowu dopadło nas jebane oberwanie chmury. Od Sróży już do samego Krk lało. Ale szczerze to już mi to zwisało. Cieszyłem się jadą, i mocą jaką miałem pod nogą. Każdy podjazd na stojąco napierałem i nic mnie nie było w stanie zagiąć! Do Krk dojechałem sam, koledzy zostali gdzieś z tyłu. Ale miałem frajdę z tego powrotu! Ciekawe co w tej pizzy było... ? ;-)
Podsumowując trening genialny, w 2 dni prawie 310km po górach - jest dobrze! ;-)
Kategoria Szosa



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa echcz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]